Dr hab. n. o zdr. Grzegorz Juszczyk
Dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH – Państwowego Instytutu Badawczego
Czy to prawda, że lepiej przechorować Covid-19 niż się zaszczepić?
To jest bardzo ryzykowny mit i niezwykle ryzykowna gra. Już ponad półtora roku zbieramy dane medyczne na temat przebiegu choroby, jej ciężkości i wiemy doskonale, że osoby które są otyłe, mają nadciśnienie tętnicze, choroby nerek – cały szereg chorób, które często nie są nawet wcześniej zdiagnozowane, a one przyczyniają się do znacznie cięższego przebiegu Covid-19. Nawet mając te wcześniejsze diagnozy, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w jaki sposób przebiegnie zakażenie. Wirus jest nieobliczalny!
Tymczasem szczepionka to jest najpotężniejsze narzędzie, jakim aktualnie dysponujemy w arsenale metod zapobiegania zakażeniu. Porównując dane: z jednej strony osoby chorujące – często 15 – 20% z nich trafia do szpitala – a osoby zaszczepione, o których wiemy, że tylko obecnie 5 na 10 000 zaszczepionych doświadcza chociażby łagodnych odczynów poszczepiennych to nawet w tej nielicznej grupie zaledwie 5% to są naprawdę ciężkie przypadki.
W zasadzie nie zaobserwowano dotychczas jakiś bardzo poważnych konsekwencji zaszczepienia. A patrząc na to jak aktualnie – po długim już procesie szczepienia, kiedy prawie 17 milionów Polaków jest już zaszczepionych – wygląda ryzyko zakażenia i hospitalizacji, wyraźnie wiemy, że u osób zaszczepionych jest ono zdecydowanie niższe.
Zatem możemy podjąć decyzję, która jest dla nas najbezpieczniejsza, czyli zaszczepić się albo naprawdę bardzo wiele zaryzykować i czekać, aż zetkniemy się z żywym wirusem.
Nie wiemy, jakie będą konsekwencje. Nie warto ryzykować!
Czy aktywność fizyczna i dieta wystarczająco uodparniają na koronawirusa?
Aktywność fizyczna i odpowiednia dieta oczywiście są fundamentem zdrowego stylu życia i pomagają nam w unikaniu bardzo wielu problemów zdrowotnych – chociażby takich jak choroby przewlekłe: nadciśnienie tętnicze czy choroby nowotworowe. One wspierają aktywność i skuteczność naszego układu odpornościowego, ale nigdy nie jesteśmy pewni w jakim stopniu akurat w danym momencie ten układ odpornościowy jest w stanie zareagować na pojawienie się wirusa SARS-CoV-2 w naszym organizmie.
Przykładowo, takim czynnikiem mocno wpływającym na aktywność układu odpornościowego jest poziom stresu i to w jaki sposób sobie z nim radzimy. Ale nawet będąc aktywnym fizycznie, nawet odżywiając się zgodnie z zaleceniami dietetyków, czyli jedząc regularnie dużą ilość warzyw i owoców, przyjmując odpowiednią ilość płynów – nie wiemy, czy aktualnie przeżywane sytuacje stresujące – a wiadomo, że w pandemii takich nie brakuje, są to problemy związane z lękiem o najbliższych albo lękiem o możliwości zarobkowania – układ może być nadmiernie obciążony radzeniem sobie z tymi codziennymi problemami. W związku z tym, atak wirusa może wywołać dużo większe spustoszenie.
Poza tym, nawet osoby, które prawidłowo się odżywiały, były aktywne fizycznie, mogą dosyć ciężko przechodzić zakażenie, ponieważ w trakcie tego zakażenia ujawnia się, że niestety występowały u nich wcześniej niezdiagnozowane choroby, np. cukrzyca.
Czy to prawda, że lekarze nie muszą się szczepić, bo przez częsty kontakt z wirusami nabierają odporności?
Lekarze oczywiście są narażeni na kontakt z wieloma drobnoustrojami chorobotwórczymi – bo w pierwszej kolejności pomagają każdemu pacjentowi, który zgłosi się po poradę albo zgłosi się do szpitala – ale mimo to są zabezpieczeni środkami ochrony indywidualnej, a także bardzo chętnie wykonują szczepienie.
Na dzisiaj ponad 95% lekarzy zaszczepiło się już przeciwko Covid-19. Aktualnie mają możliwość przyjęcia dawki przypominającej, więc to jest najlepszy dowód praktyczny, że nawet lekarze w swojej praktyce, wielokrotnie kontaktując się z różnymi drobnoustrojami, nie mogą mieć pewności, że ich układ odpornościowy w danym momencie, danego dnia, będzie w stanie odpowiednio zareagować przy pojawieniu się w ich organizmie wirusa SARS-CoV-2.